Mam na imię Maciek. Dokładnie rok temu musiałem wyjechać do Słowenii,, żeby poznać osobę, która pokazała mi ofertę wolontariatu w wymarzonym Nepalu. Poszło! Dostałem się!Ale nie był to Nepal, a Tajlandia-kawałek dalej, ale też nie ma co żałować.
Nie jestem konserwą, która nie zmienia zdania. No i w końcu jadę jeszcze bardziej otwierać się na świat.
Jedziemy!
Nowy bagaż doświadczeń czeka.6 miesięcy w totalnie obcej kulturze azjatyckiej.Suma wszystkich strachów, które trzeba przemóc to głównie choroby tropikalne. Okazały się nie takie straszne.Moje zadania to praca z dziećmi, prowadzenie warsztatów i nauczanie języka. Ok, nie miałem totalnie przygotowania pod pracę z dziećmi, ale poszło.Mali tajowie są szczególnie wymagający, bo ich zdolności językowe są  zdecydowanie mniejsze niż ich rówieśników w Europie.
Do tego doszedł buddyjsko-muzułmański mix kulturowy. Wyzwań było masę-od upalnego klimatu,poprzez usposobienie innych kultur. Wiem,że świata nie odmieniłem, ale jego kawałek na pewno.Moja historia wkroczyła na zupełnie nowe tory.
Dałem z siebie ile mogłem-dostałem jeszcze więcej.
 



Galeria zdjęć: